Pociąg z Granady do Algeciras przypomina swoją szybkością rodzime PKP. Widoki za oknem kojarzą się ze spaghetti westernami a opustoszałe stacja przesiadkowa w Antequera z filmami science-fiction. Tak czy inaczej docieramy do Algeciras, gdzie okazuje się, że no nie mamy za bardzo noclegu. Więc pojawia się wyśmienity pomysł udania się do Tarifa - najdalej na południe wysuniętego punktu Hiszpanii - na Zachód od Słupów Heraklesa. Po różnych autostopowych perturbacjach (już wiemy że nie łapie się na stopa hiszpańskich taksówek) lądujemy na plaży w Tarifa, gdzie rozbijamy namiot, kończymy barcelońskie parówki z paryską musztardą i struci idziemy spać.